poniedziałek, 15 listopada 2010

Czterech na jedno miejsce...

...To niezbyt wyśrubowana proporcja, jak na stołek prezydenta stolicy Województwa Śląskiego. Jednak powiedzieć, że każdy z kandydatów ma dwudziestopięcioprocentowe szanse na zwycięstwo to już spore nadużycie. Pokonać Prezydenta Uszoka nie jest łatwo, prawda ta potwierdza się w każdych wyborach. Czym więc próbują skusić nas trzej śmiałkowie? Budowa parkingów, rozwijanie usług i przyciąganie inwestorów- dziwnym zbiegiem okoliczności te słowa dźwięczą w ustach każdego z nich. Oczywiście każdy z kandydujących wie, że taki program podoba się wyborcom, a konkretów mało kto oczekuje i mało kto jest je w stanie zrozumieć. Dlaczego w naszym mieście o prezydenturę ubiegają się tylko cztery osoby? Obawiam się, że powodem może być między innymi ugruntowana pozycja urzędującego Prezydenta Piotra Uszoka. Jednak, jak się okazuje, w tym roku jego elektorat jest stosunkowo słaby, a poparcie oscyluje gdzieś wokół magicznych 50% (niższe gwarantuje drugą turę wyborów). Zatem czy kontrkandydaci wykorzystają swoją szansę? Zapraszam na krótki przegląd tego, co kto obiecuje oraz sprostowanie- których obietnic da się dotrzymać, a których dotrzymywać się w ogóle nie powinno. O prezydenturę w naszym mieście ubiegają się:


Piotr Uszok- od 12 lat prezydent Katowic, wcześniej wiceprezydent. Do tej pory bezkonkurencyjny, jednak od czasu poprzednich wyborów wraz ze wzrostem świadomości społecznej jego poparcie spada. Kandyduje z „Forum Samorządowego i Piotr Uszok”, jest też popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Poparcie to jest jednak sprawą tabu i sam Prezydent się do niego nie przyznaje. Nie od dziś wiadomo, że takie poparcie może narobić więcej szkody niż pożytku, jednak postawa Uszoka może dziwić. Jakby tego było mało, Prezydent zarzuca kłamstwo Arkadiuszowi Godlewskiemu, który otwarcie mówi o tych układach z PiS-em. Sprawa doczekała się finału przed sądem, a na dzień oddania tego artykułu jej wynik pozostawał nieznany.
O kampanii wyborczej Piotra Uszoka można przeczytać w moim poprzednim artykule, dostępnym tutaj: http://bartlomiejjarzab.blogspot.com/2010/11/czas-wyborow-czas-cudow.html . W telegraficznym skrócie przypomnę, że Prezydent stara się przyciągnąć wyborców chwaląc się dokonaniami oraz wizualizacjami do tej pory niezrealizowanych obiektów. Argumentuje też, że jest potrzebny miastu aby dokończyć to, co robił w mieście przez ostatnie kadencje. Opis programu oraz podsumowanie dotychczasowych rządów znaleźć możemy na oficjalnej stronie internetowej http://www.piotruszok.pl/Forum_Samorzadowe_i_Piotr_Uszok/Strona_glowna/Strona_glowna.html .

Arkadiusz Godlewski- w latach 2007-2010 Wiceprezydent z ramienia Platformy Obywatelskiej. W swoim programie wyborczym kandydat PO dostrzega fundamentalne problemy takie jak spadek znaczenia Katowic, zarówno w aglomeracji jak i w województwie, czy odpływ mieszkańców. Jego podstawowe cele to między innymi poprawa bezpieczeństwa publicznego, brak pobłażania w sprawach chuligaństwa, śmiecenia czy drobnych przestępstw. Żeby w pełni zrozumieć sens tych działań, warto odnotować, że ta sama strategia zmieniła Nowy Jork z najniebezpieczniejszego miasta świata w jedno z najbezpieczniejszych. Więcej o tym zjawisku zwanym „Teorią wybitych szyb” można przeczytać tutaj http://prawica.net/node/2829 . Oprócz tego działaniem prewencyjnym będzie intensywniejsza organizacja czasu pozalekcyjnego dla dzieci i młodzieży. Opowieści o cyfryzacji szkół i wyposażeniu każdego ucznia w laptopa włożyłbym raczej między wyborcze kiełbaski. W dziedzinie transportu czytamy o budowie nowych linii tramwajowych i parkingów. To pierwsze jak najbardziej potrzebne, ale znając realia byłoby świetnie, gdyby w trakcie kadencji powstała chociaż jedna z wymienianych obietnic. Natomiast proponowane lokalizacje parkingów są mało przemyślane. Parkingi powinny powstawać przede wszystkim przy ciągach komunikacji zbiorowej takich jak tramwaj czy kolej. Budowa ich przy obwodnicy spowoduje albo konieczność tworzenia w tych kierunkach nowych połączeń autobusowych, albo brak klientów na tych parkingach. Budująca jest też opinia o budowie tylko asfaltowych ścieżek rowerowych jako część ulicy, a nie chodnika. Moim zdaniem kolejną bajeczką jest propozycja „konwersji” pojazdów komunikacji i służb publicznych na pojazdy elektryczne. O ile w wypadku autobusów może to oznaczać co najwyżej hybrydowe, które są znacznie droższe od konwencjonalnych, to w przypadku pojazdów np. straży miejskiej ciężko będzie takie auto zakupić i później użytkować. Nie sądzę, by bardzo pomocna okazała się w tym nasza sieć samochodów elektrycznych.
Dla Katowic wyjątkowo ważna jest sprawa przebudowy, a właściwie budowy od zera, centralnej przestrzeni publicznej. Pan Godlewski proponuje skończyć wreszcie ciągnące się od trzech kadencji pasmo koncepcji i konsultacji i zacząć budować. Aby obniżyć koszty pada propozycja realizacji inwestycji w systemie partnerstwa prywatno-publicznego. Dzięki temu miasto ponosi znacznie mniejsze koszty i ryzyko inwestycyjne. O ile do ogółu się zgadzam, to zaproponowany sposób działania, który zrywałby w pewnej części z planem zagospodarowania według Koniora, uważam za zbyt radykalny. Te podstawy stworzone pod dalszy rozwój śródmieścia, powinny służyć za punkt wyjścia przy wszelkich działaniach w tym rejonie. Plany długofalowe powstają właśnie po to, by mimo zmiany władzy, polityka miasta podążała w zadanym kierunku. Z pomysłów na centrum bardzo podoba mi się idea wspierania restauratorów w walce o klienta z galeriami handlowymi oraz zwolnienia podatkowe dla właścicieli remontujących swoje kamienice. Podobny program odniósł już sukces w Rybniku, dlaczego u nas miałoby się nie udać? Kolejnym epokowym (jak na Katowice) pomysłem jest utworzenie jednostek urzędu zajmujących się planowaniem przestrzeni i architekturą oraz przygotowanie planów zagospodarowania przestrzennego dla całego miasta. Być może dzięki temu skończy się dziki kolonializm, a miasto zacznie się wreszcie sensownie rozwijać.
W dziedzinie administracji czytamy, że mieszkańcy będą mieli większy wpływ na rządzenie, a część pieniędzy budżetowych zostanie przekazana do rad dzielnic. To ostatnie, mimo iż mądre, nie wydaje mi się wykonalne. Nawet jeśli rada dzielnicy dostanie pieniądze na realizację własnych celów, to raczej będą to kwoty symboliczne w stosunku do ewentualnych zadań. Ograniczenie zatrudnienia w urzędzie miejskim, mimo iż nie jest pomysłem złym, wyraźnie koliduje w planami tworzenia nowych wydziałów. Tymczasem większość porozrzucanych jednostek miejskich w celu obniżenia kosztów ma znaleźć się w budynku przy ul. Francuskiej 70. Z jednej strony szkoda, że daleko od ścisłego centrum, z drugiej strony uwalnia lokalizacje w centrum pod usługi, handel czy gastronomie, więc może pomóc w ożywieniu miasta.
W kluczowym dla miasta problemie jakim jest demografia, kandydat proponuje szereg rozwiązań. O większości z nich już pisałem na nieistniejącym już portalu GKW24 w artykule „Katowice <300 000”, obecnie można go przeczytać klikając w „moje artykuły” na górze po prawej stronie bloga. Wśród pomysłów na odmłodzenie miasta troszkę nieszczęśliwie znalazł się punkt o budowie hospicjów i szkolenie lekarzy pierwszego kontaktu w zakresie geriatrii. Idea, mimo iż słuszna, może tylko postarzyć społeczeństwo zamiast je odmłodzić. Godlewski proponuje również ożywienie dawnego kina Kapitol i przeznaczenie Domu Prasy nie dla urzędników jak to obecnie planuje Prezydent Uszok, ale dla organizacji pozarządowych związanych z kulturą. Część programu „sport i rekreacja” zawiera właściwie tylko listę ogólnych życzeń. Bo to, że w Spodku musi się więcej dziać nie tylko od święta oraz że GKS powinien grać w Ekstraklasie i mieć piękny stadion to żadne konkrety. Ostatnia częścią programu kandydata jest środowisko i zieleń. Bardzo słuszne jest stwierdzenie, że dzika zieleń, typu lasy, to nie jest limit zieleni, której potrzebują mieszkańcy. Znacznie ważniejsza jest zieleń do „skorzystania” na co dzień. Ważne jest, by zieleń była obecna we wszystkich przestrzeniach publicznych miasta. Zieleń to też segregacja, odzyskiwanie odpadów czy ekologiczne technologie w budownictwie. Największym „hitem” w wykonaniu kandydata Platformy była deklaracja z początku kampanii wyborczej, że jako prezydent będzie starał się przejąć od Chorzowa WPKiW. Obecnie na stronie internetowej nie znalazłem nigdzie śladu tego pomysłu, więc chyba trzeba go traktować w kategorii przedwyborczej wpadki. Więcej informacji o kandydacie znaleźć można na jego oficjalnej stronie: http://arkadiuszgodlewski.pl/ . Czy tak jak w przypadku urzędującego Prezydenta, wiceprezydentura okaże się wspaniałą trampoliną do wybicia się na szczyt władzy w mieście?

Marek Szczerbowski- członek Rady Miasta, od 2006 roku dyrektor Stadionu Śląskiego. Ubiega się o fotel prezydenta Katowic jako kandydat SLD. Na pierwszym miejscu jego programu wyborczego czytamy o zmianach w miejskiej służbie zdrowia, między innymi poprzez zwiększenie dostępności placówek oraz wprowadzenie programów profilaktyki zdrowia. Trudno dyskutować i twierdzić, że jest to działanie zbędne, jednak w mieście aspirującym do miana stolicy metropolii jest wiele pilniejszych i bardziej fundamentalnych problemów do rozwiązania.
W temacie gospodarki mieszkaniowej kandydat zauważa, jakże dotkliwy dla centrum, problem ogromnej ilości pustostanów. Proponowanym rozwiązaniem jest ich remont ze środków budżetu miasta i przeznaczenie na cele mieszkaniowe. Sprawa jest bardzo pilna, jednak proponowane rozwiązanie jest niedoskonałe. Mieszkania w centrum powinny być skierowane do najzamożniejszej grupy klientów, powinny być tam tworzone apartamenty, a w przyziemiach galerie, pasaże i punkty usługowe. Całe kwartały powinny być remontowane w ten sposób, aby zaistnieć mogły tam różne funkcje miejskie, w tym mieszkaniowe. Sam remont lokali to za mało. Kandydat obiecuje także dwukrotne zwiększenie ilości oddawanych przez miasto mieszkań komunalnych oraz uporządkowanie współpracy ze wspólnotami mieszkaniowymi i zarządcami nieruchomości. Sądzę, że jest to krok w dobrą stronę jeśli chcemy uniknąć sytuacji jak np. na Osiedlu Tysiąclecia, gdzie mimo sprzeciwów, na sprzedanych przez spółdzielnie działkach powstają nowe budynki.
Najkonkretniejsze działania, co zrozumiałe, w wypadku absolwenta AWF-u dotyczą sportu i rekreacji. Planowana jest budowa krytego miejskiego basenu i to najdalej po 18 miesiącach od objęcia władzy. Inwestycja bardzo potrzebna- bowiem o budowę basenu mieszkańcy dopominają się już od dawna. Wprawdzie w Katowicach mówi się cały czas o budowie aquaparku, jednak jak większość inwestycji w mieście, tak i ta stoi pod wielkim znakiem zapytania. Zresztą są to całkowicie różne typy inwestycji- jedna nie jest w stanie zastąpić drugiej. Kandydat obiecuje także kompleksową modernizację stadionu GKS-u. Nigdzie jednak nie wspomina jaki ma stosunek do aktualnej i bardzo krytykowanej koncepcji przebudowy, do zabudowy narożników czy planowanej pojemności stadionu.
W sprawie edukacji najciekawszym pomysłem jest zwiększenie możliwości wynajmu powierzchni przez szkoły oraz pozostawienie im pieniędzy z tytułu najmu. Plany o możliwości realnego zastąpienia religii przez etykę w szkołach uważam za obietnice bez pokrycia. Rozumiem, że w programie lewicowego kandydata wypada zawrzeć takie pomysły, jednak tutaj potrzebne jest działanie na szczeblu rządowym, a nie samorządowym.
W sprawie przestrzeni miejskiej dowiadujemy się mało, a zawarte na stronie materiały są ogólnikowe. Centrum będzie przebudowane, a na terenach po KWK Katowice działania będą kontynuacją działań Prezydenta Uszoka. Dalej pojawia się nieszczęsna koncepcja Arkadiusza Godlewskiego o przejęciu WPKiW. Zastanawiam się, co skłania polityków do myślenia o tym jako o wspaniałym pomyśle wyborczym. Zamiast tego potrafię sobie wyobrazić dziesiątki spraw pilniejszych do załatwienia.
Markowi Szczerbowskiemu jako dyrektorowi Stadionu Śląskiego nieobce jest organizowanie wielkich imprez. Wyborców kusi obietnicą zorganizowania wielkiego festiwalu na miarę Europy, który pomoże wypromować miasto. W debacie prezydenckiej na antenie TVP Katowice kandydat podał jej realny termin - 6 miesięcy po objęciu prezydentury. Nie chcę przesądzać sprawy, ale nawet dla tak sprawnego managera, jakim jest Marek Szczerbowski zadanie może okazać się niewykonalne.
Receptą na wysoki poziom przestępczości ma okazać się system miejskiego monitoringu. Jednak jak pokazują doświadczenia innych miast monitoring jest stosunkowo drogi, a jego skuteczność jest dyskusyjna, szczególnie w naszym bardzo rozproszonym mieście. Znacznie lepsze efekty, i to niższym kosztem, można osiągnąć wprowadzając np. dodatkowe patrole policji. Jednak dla poprawy bezpieczeństwa najlepszym wyjściem jest zero tolerancji dla najmniejszych przewinień. Podobny system zaproponował Arkadiusz Godlewski. Chcących bliżej zapoznać się z programem wyborczym Marka Szczerbowskiego zapraszam na jego stronę internetową: http://www.marekszczerbowski.pl/strona/strona-glowna .

Adam Stach- kandydat PSL-u, od 2008 roku Wicemarszałek Województwa Śląskiego. Nie ma co ukrywać, że kandydatura ludowców w mieście takim jak Katowice to pewna egzotyka. Sam kandydat, co by tu nie mówić, jest również nieco „ekscentryczny”. Na podstawie materiałów w internecie, mimo wszelakich starań, nie udało mi się ustalić jego programu dla miasta ani ustalić strony internetowej kandydata. Ogólnie rzecz ujmując ma być ładnie i pięknie, mają być parkingi, a gospodarka ma się rozwijać. Jako ciekawostkę chciałbym odnotować jego wystąpienie w debacie na Uniwersytecie Śląskim. Wówczas to kandydat na prezydenta Katowic stwierdził, że życzyłby sobie, aby Katowice stały się podobne do Żarek (miejscowość pod Częstochową rządzona przez PSL). Przecież w Żarkach jest zielono i jest ładniej niż w Katowicach. Padło także stwierdzenie, że wszyscy mieszkający w mieście chcieliby mieć dom na wsi. Komentować nie ma czego. Jeśli Pan Stach tak ceni sobie wiejskie życie, to dlaczego kandyduje na prezydenta stolicy największej aglomeracji w Polsce? Od siebie tylko dodam, że ja marzyć mogę co najwyżej o mieszkaniu w odremontowanej kamienicy przy pięknym deptaku na europejskim poziomie. Natomiast Żarki zostawiam dla działaczy PSL-u.

W ostatniej fazie kampanii wyborczej mamy wyjątkową obfitość wszelkiej maści debat. Moim zdaniem stanowczo brakuje w nich tego, co znalazło się w moim poprzednim artykule, czyli weryfikacji obietnic i wyborczych przechwałek. Bez tego urzędujący Prezydent wydaje się całkiem mocną kandydaturą. Jeśli chodzi o program sądzę, że Marek Szczerbowski myśli zbyt lokalnie bez aspiracji metropolitalnych. Jednak kandydat SLD wypada wyjątkowo dobrze w debatach, jest bardzo obyty, mówi przekonująco i do rzeczy oraz oferuje sporo konkretów. Pod tym względem zdecydowanie przebija Arkadiusza Godlewskiego. Ten ostatni bez wątpienia nadrabia programem wyborczym, czyli czymś kluczowym dla miasta (o ile tylko zostanie zrealizowane). Jego wizja rozwoju i wiedza o potrzebach miasta jest wręcz namacalna. Natomiast kandydat PSL to zupełnie inna historia, którą przez grzeczność przemilczę.
Podsumowując, moim zdaniem Katowice mają szansę na drugą turę wyborów prezydenckich. Stanie się ona faktem, gdy żaden z kandydatów nie będzie miał większości głosów. Na razie najbliższy tego progu jest urzędujący Prezydent Piotr Uszok. Według różnych sondaży, sąd internetowych i esemesowych, kandydat ten może liczyć na 45-65% poparcia. Jeśli już dojdzie do drugiej tury, to jego prezydentura będzie poważnie zagrożona, gdyż jego kontrkandydat ma szanse przejąć wrogi Uszokowi elektorat. Wtedy różnica głosów będzie bardzo niewielka i zdecydować może np. poparcie udzielone „z Żarek”...

poniedziałek, 8 listopada 2010

Czas wyborów – czas cudów

Raz na cztery lata jest taki piękny czas, kiedy wszystko staje się lepsze i piękniejsze. Nagle uśpione od dawna projekty, inwestycje i inicjatywy budzą się do nowego (niestety zwykle bardzo krótkiego) życia. Dopiero w tym czasie w pełni uświadamiamy sobie w jak pięknych i dynamicznie rozwijających się miastach żyjemy i jak wspaniałych włodarzy, co by tu nie mówić, utrzymujemy. Ten czas to oczywiście kilka miesięcy poprzedzających wybory do samorządów. Wtedy to właśnie ekipy rządzące skomasowanymi działaniami na rzecz miasta próbują nam zrekompensować cztery lata swojego „plażowania”. Niestety informacje, które docierają do przeciętnego mieszkańca, zwykle są bardzo spaczone i tendencyjne, natomiast konkretów jest wyjątkowo mało. Jeszcze mniej jest takich konkretów, które faktycznie mogą się miastu przysłużyć. Dlatego pokrótce zamierzam obnażyć chwyty wyborcze, które serwowane są nam na każdym kroku przez przebudzone z czteroletniego letargu władze. Natomiast w kolejnych artykułach ustosunkuję się między innymi do programów wyborczych nowych kandydatów do prezydenckiego stołka. Oczywiście artykuły będą dotyczyć głównie stolicy Górnego Śląska, jednak w większości miast aglomeracji i poza nią sytuacja wykazuje uderzające podobieństwo.

Po pierwsze „utrzymać się przy władzy”. Od czasów „wynalezienia” demokracji jest to wspólny mianownik wszystkich rządzących. Wiadomo, że utrzymać się jest znacznie łatwiej niż dostać się z zewnątrz. W końcu dla rządzących możliwości działania jest bez liku. Można np. chwalić się dokonaniami. Niestety nie zawsze takie miały miejsce, bądź też ich skala nie była odpowiednia. W końcu otwarcie przejścia podziemnego na Ligocie, budowa kilku TBS- ów, czy nowej siedziby Straży Miejskiej w mieście aspirującym do miana metropolii to jeszcze nie szał. W takiej sytuacji zawsze można pochwalić się cudzymi dokonaniami. Dla przykładu budową DTŚ wraz z układem komunikacyjnym (inwestycja wojewódzka), budową nowej siedziby Sądu Okręgowego czy planami budowy Muzeum Śląskiego. W sytuacji podbramkowej, w wypadku braku dokonań, zawsze można próbować wmówić wyborcom, że takowe się pojawiły. Strategia sprawdza się idealnie, jeśli chodzi o przebudowę centrum miasta. Nieważne jednak na co chcemy zwrócić uwagę wyborców, zawsze sprawdzoną bronią są gazetki samorządowe np. „Nasze Katowice”. Z lektury najnowszego numeru dowiedzieć się można między innymi, że budowa nowej siedziby NOSPR-u tuż, tuż; że miasto zakupiło 25 nowych autobusów a 25 kolejnych zakupi, jeśli oczywiście władza się nie zmieni; oraz, że rusza przebudowa dworca PKP. Niestety nie napisano, że wcześniej projekt NOSPR-u wypadł z finansowania przez błędy formalne urzędników, nie wspomniano także o tym, że do tej pory kupowano po kilka autobusów w dodatku używanych, gdy np. Wrocław zamówił 100 sztuk nowych Mercedesów. Nie wspomniano również ani słowem, że przed projektem nowego dworca PKP miasto cały czas chowało głowę w piasek i nie było w stanie zająć stanowiska nie tylko w sprawie unikatowej hali dworca czy organizacji przestrzeni publicznych, ale nawet w sprawach tak fundamentalnych jak nowy dworzec autobusowy czy przebieg ulicy Dworcowej. W efekcie czego o tych miejscach zadecyduje PKP wraz z prywatnym inwestorem. Sytuacja o tyle wygodna, że w wypadku pojawienia się mankamentów nowej inwestycji, Urząd Miasta będzie miał „czyste ręce”. Natomiast same informacje o przebudowie wpływają pozytywnie na opinie nieświadomych mieszkańców miasta, którzy to widzą, że coś się dzieje. A skoro się dzieje to znaczy- władza jest dobra i nie należy jej zmieniać.

Wertując inne numery naszej gazetki można wpaść w jeszcze większy zachwyt nad sposobem sprawowania władzy w mieście, gdyż przebudowa centrum ma się bardzo dobrze. Teraz jednak każdy, kto był na rynku w ciągu ostatnich tygodni popuka się w czoło, bo przecież powszechnie wiadomo, że tam od dawna nic się nie dzieje. Tak naprawdę sprawa ta jest sztandarowym przykładem bezradności inwestycyjnej miasta. Niekończące się dyskusje, projekty, konsultacje trwają już kilka lat, a sama idea jest znacznie, znacznie starsza. Do tej wspaniałej inwestycji miała szczęście dołączyć ostatnio kolejna, o której było do tej pory podejrzanie cicho, a mianowicie przebudowa ul. 3-go Maja w deptak. Moim zdaniem jedna z najważniejszych inwestycji w mieście, gdzie przy stosunkowo małych kosztach (małych w porównaniu z przebudową Korfantego) można by stworzyć prawdziwą, żywą wizytówkę miasta. Jednak ani przebudowa linii Rynek-Rondo, ani 3-go Maja nie wystartuje, gdyż będzie to kolidowało z budową nowego dworca. To wytłumaczenie jest o tyle wygodne, że pozwoli przebumelować w tej sprawie kolejne cztery lata i do tego nie z winy miasta, bo przecież dworzec buduje tandem: inwestor prywatny + PKP. Żeby jednak zatrzeć negatywne wrażenie, ciągle słyszymy, że coś się dzieje. Oczywiście głównie na papierze. Tak więc w „wyborczym” wydaniu „Naszych Katowic” naszym oczom ukazują się piękne wizualizacje nowego rynku i obietnice, że już wkrótce tak będzie wyglądało serce Katowic. Który to już raz próbują nas nabrać w ten sposób? Tym razem jednak ma być inaczej, bo po odrzuceniu poprzedniego projektu rynku, opracowywany jest nowy.
Gotowy jest projekt modernizacji Domu Prasy, oczywiście modernizacja ta ruszy najprędzej po wyborach i w nowym budynku przewiduje tylko funkcje administracyjne. Fatalny błąd jeśli chcemy stworzyć tętniący życiem rynek. Jeśli jednak Urząd Miasta ma remontować budynek tylko dla siebie, to przynajmniej jest prawie stuprocentowa szansa na rozpoczęcie tej inwestycji. Póki co modernizacja Domu Prasy pozostaje jedynym konkretem w sprawie przebudowy centrum miasta. Tymczasem sam tryb i harmonogram prac łudząco przypomina próby budowy nowego stadionu GKS Katowice. Tutaj również wiele czekania, szumu, konsultacji, tworzenia nowych projektów, które później okazują się nic nie warte, cała paleta obietnic- jak wspaniale to w przyszłości będzie i „piękna” wizualizacja na dwa miesiące przed wyborami.

Dziwnym zbiegiem okoliczności przed wyborami wypłynęła też zatopiona od dawna sprawa starego dworca. Wprawdzie nic się w tej kwestii nie dzieje a o działania pozorowane też niełatwo, ale zawsze można wyborcom przypomnieć, jakie ambitne plany mamy dla tego obszaru oraz, że urzędnicy cały czas nad tą sprawą pracują. Warto jednak zaznaczyć, że cała strefa powstała niejako z przypadku i od końca. Najpierw oddano przebudowaną ul. Mariacką a dopiero później martwiono się o miejsca parkingowe, czy o dojazd komunikacją miejską, natomiast najważniejszy element – ul. Dworcowa jest nadal na etapie planowania.
Trwa też przebudowa ulicy Mielęckiego i Mariackiej Tylnej, która jeśli harmonogram robót został dobrze przemyślany, zakończy się chwilę przed wyborami. Oby tylko granitowe płyty na nowym deptaku były lepszej jakości niż te na Mariackiej, które po zimie wyglądają jak po 24- godzinnym wyścigu glebogryzarek. Można by na to przymknąć oko, jeśli szybko zostałyby wymienione, tymczasem idzie kolejna zima a płyty- jakie były takie są. Może trzeba by zastosować starą technologię kładzenia kostki, jak np. na poligonie czołgowym w Łabędach, gdzie po kilkudziesięciu latach jazdy czołgów nawierzchnia wygląda znacznie lepiej niż ta na Mariackiej.
Zastrzeżenia można mieć też do sposobu zarządzania tym „salonem miasta”. Pomijając zniszczone płyty, które już prawie rok czekają na wymianę, fatalnie wygląda również sprawa utrzymania deptaka. Sprzątanie i opróżnianie koszy odbywa się zbyt rzadko, zakazy wjazdu na ulice nie są egzekwowane, a mała architektura i drzewka są systematycznie niszczone. Zastosowana nawierzchnia jest stanowczo zbyt chłonna, w efekcie czego mnóstwo jest śladów oleju oraz psich odchodów, z którymi służby sprzątające sobie w ogóle nie radzą.

Cały czas „trąbi się” o wielkich inwestycjach w strefie kultury. W ramach tej strefy mają powstać: nowa siedziba Muzeum Śląskiego, nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz Międzynarodowe Centrum Kongresowe (żeby jeszcze podkręcić atmosferę przed wyborami wspomina się czasami o nowym Wielkim Teatrze Opery i Baletu). Bez wątpienia te trzy budynki bardzo przysłużą się miastu, jednak warto odnotować kilka faktów, które dla „przeciętnego Kowalskiego” mogą być nieznane:
- Muzeum Śląskie jest inwestycją wojewódzką a nie miejską, więc chwalić się nią może Marszałek a nie Prezydent Miasta.
- Budynki lokowane są przypadkowo i raczej nie stworzą spójnej przestrzeni. Plan okolicy i układ drogowy powstaje dopiero wobec istniejących na papierze budynków, a z planu owego wypadła linia tramwajowa od ronda w kierunku osiedla Kukuczki.
- Zorientowanie strefy tylko i wyłącznie na kulturę spowoduje powstanie martwego kawałka miasta. Obecnie w urbanistyce wprowadza się jak najwięcej zróżnicowanych funkcji w ramach jednego obszaru, aby aktywność w nim trwała możliwie jak najdłużej. Dlatego z inwestycjami typowo kulturalnymi warto równolegle przeprowadzić np. te mieszkaniowe i komercyjne. Nowe tereny wydają się idealne dla wysokich apartamentowców a szczególnie, że w ścisłym centrum brakuje lokali z wyższej półki. Póki co w tym miejscu nic takiego nie powstanie. Powstanie za to kolejna martwa przestrzeń, nad którą urzędnicy znów będą się głowić jak ją ożywić, podobnie jak miało to miejsce z ul. Mariacką.
- Dla całego tego terenu brakuje logicznego pomysłu na parkowanie. Przy realizacji od podstaw nowych budynków, zasadne i logiczne byłoby umieszczenie pod nimi parkingów. Tym bardziej, w obliczu faktu, że nowe budynki mogą generować ogromny ruch. Tymczasem parkingi podziemne będą tylko dla pracowników. Pojawiają się więc koncepcje albo parkingów zewnętrznych (czyli mniej więcej asfaltowy plac jak wokół centrum handlowego), bądź osobnego budynku wolnostojącego (jak przy ul. Agnieszki), bądź kompletnego ignorowania problemu, co skończy się dzikim parkingiem gdziekolwiek. Jakby tego było mało, podczas budowy Międzynarodowego Centrum Kongresowego, „zniknie” parking na górce za Spodkiem.

Od kiedy pamiętam Katowice nie mogły uporać się z problemem „menelstwa” i dzikiego handlu w centrum. Tak jest i obecnie. Coraz więcej przestrzeni publicznych zastawianych jest różnego rodzaju łóżkami polowymi i przenośnymi stołami z wszelakim asortymentem od spożywczego przez odzieżowy, a na przemysłowym kończąc. W czasie ostatniej kadencji miasto tłumaczyło brak walki z tym problemem swoją niemocą i wadliwym prawem. Tymczasem inne miasta jak np. Łódź gdzie w ramach tego samego prawa władze mogą walczyć z nielegalnymi handlarzami. Oczywiście przed wyborami władze Katowic odtrąbiły sukces usuwając „handlarzy” z ich ulubionej miejscówki na Placu Szewczyka. Jednak usunięcie to w rzeczywistości polegało jedynie na zdjęciu nawierzchni placu przed przebudową dworca PKP. W efekcie tych działań stoiska dzikich handlarzy rozproszyły się po całym mieście, od torów kolejowych aż po Spodek. Jeśli więc walka z dzikimi targowiskami ma objawiać się zdejmowaniem nawierzchni, to już wkrótce rozkopać na stałe będzie trzeba całe centrum. Jednak- co by nie mówić- sukces (kolejny) można odtrąbić.

Od dłuższego czasu prowadzony jest także remont ikony miasta czyli Spodka. Od czasów budowy nasza hala zdążyła się już nieco zestarzeć, więc modernizacja ta była bardzo potrzebna. Jednak jak zwykle nie obyło się bez poważnych niedociągnięć. Remont elewacji i tarasów zakładał całkowitą ich przebudowę i to bez konsultacji ze środowiskami architektonicznymi. Dopiero groźba wpisania budynku do rejestru zabytków ukróciła tę tuningową samowolę. W wypadku modernizacji takiego obiektu głównym czynnikiem decydującym powinna być jakość i wygląd zewnętrzny. Tak ważnego dla miasta obiektu nie można psuć poprzez przypadkowe modernizacje. Jednak tarasy zostały już przebudowane, lecz nie wyszło im to na dobre- na pewno pogorszyły się użyte materiały. Kamienne płyty zastąpiono tradycyjną „katowicką kostką betonową”, a spód tarasów przykryto styropianem. Większość obywateli zastanawia się teraz po co styropian pod tarasami. Mnie nasuwają się dwa wyjaśnienia: albo Katowice są w takim szale styropianowego ocieplania, że najpierw się ociepla a potem zastanawia, bo ocieplone musi być wszystko; albo też zadbano, by osoby chodzące po „spodkowych” tarasach miały ciepło w stopy...

Kolejnym sukcesem na naszej liście sukcesów ma być tworzenie campusu akademickiego. Powstała jego reprezentacyjna część - deptak na ulicy Bankowej. Oczywiście powstała głównie dlatego, że stanowczo upomnieli się o nią studenci. Studenci i nie tylko oni, upominają się ciągle o przeniesienie akademików z Ligoty do centrum. Na razie pozostaje to jednak w sferze obietnic, tak samo jak budowa nowej siedziby Wydziału Radia i Telewizji. Można oczywiście dyskutować o tym, że skoro są takie plany to zapewne będą realizowane, jednak pragnę przypomnieć, że plany te mają już dobre kilka kadencji, a odświeżane są zawsze przed wyborami.

Po wielu pytaniach i prośbach w końcu ma szansę zostać zrealizowany priorytet dla tramwajów na nowo wyremontowanej linii z Zawodzia do Centrum. Priorytet o tyle potrzebny, że z powodu przestojów na skrzyżowaniach tramwaje na nowym torowisku wcale nie były dużo szybsze niż na starym. Oczywiście wiadomość to bardzo dobra, tylko dziwne, że mówi się o tym dopiero przed wyborami, zamiast podczas remontu rzeczonej linii lub bezpośrednio po nim, gdy pojawiła się pierwsza krytyka.

Na Ligocie otwarto zmodernizowany skwer, który ochrzczono Placem Miast Partnerskich. Z wyborczego punktu widzenia bardzo dobra inwestycja. Przy niskich kosztach, dajemy mieszkańcom to, co lubią najbardziej - nowy plac oraz trochę uporządkowanej zieleni. Takie przedsięwzięcie trudno zepsuć, więc i pole do krytyki dla odwiecznych malkontentów jest bardzo ograniczone.

Oczywiście punktem obowiązkowym naświetlania swoich dokonań jest zwrócenie uwagi wyborców na przeprowadzone remonty dróg. „Nasze Katowice”, zarówno wydanie specjalne (czytaj przedwyborcze), jak i listopadowe, aż kipią od informacji o wyremontowanych ulicach. Faktycznie w ostatnich latach uzbierało się tego całkiem sporo. Niestety przede wszystkim są to ulice boczne, natomiast główne (Sokolska, Słowackiego, Mickiewicza, Korfantego, Kościuszki, 3-go Maja, Stawowa czy plac Wolności) nadal na remonty czekają. Być może wynika to z faktu, że na razie nikt nie wie jak będzie wyglądała przebudowa miasta i ruch po przebudowie, więc póki co nie warto inwestować. Natomiast wykonane przebudowy ocenić trzeba, mimo uwag krytycznych, na plus. Największą zaletą remontów jest przede wszystkim to, że w ogóle były. Oprócz tego w większości przypadków ucywilizowały przestrzeń dla pieszych oraz okroiły dla samochodów, co jest w centrum bardzo wskazane. Uporządkowane zostały miejsca parkingowe i zieleń. Jednak w remontach owych brakło ciągłości - każda z ulic zrobiona została w inny sposób. Stosowano kilka wzorów kostki betonowej, różne rodzaje granitów, lampy od nowoczesnych przez historyzujące aż do typowo autostradowych. Efekt jest taki, że każda ulica wygląda jakby pochodziła z innego miasta. Zastosowane materiały też budzą wiele wątpliwości. Na typowo bocznych drogach zamiast asfaltu na drodze powinien pojawić się bruk natomiast asfalt powinien pokryć ścieżki rowerowe. Na chodnikach powinny się znaleźć płyty granitowe zamiast kostki betonowej. Idealnym przykładem są tutaj ulice Chopina (pomiędzy Słowackiego a Stawową) czy Krzywa. Ta ostatnia znajduje się niestety bardzo na uboczu, podczas gdy w bardziej eksponowanych lokalizacjach zastosowano tanią kostkę betonową. Przy modernizacjach powstały ścieżki rowerowe jednak sieć jest chaotyczna i niespójna, a nawierzchnia nie spełnia wymagań rowerzystów. Jak wspomniałem wcześniej - w wypadku ścieżek rowerowych najbardziej optymalną nawierzchnią jest asfalt. Do tego podczas modernizacji na ulicach pojawiło się stanowczo zbyt mało zieleni, a sposób rozmieszczenia i kształt ławek jest całkowicie nieadekwatny do upodobań pieszych w dziedzinie korzystania z przestrzeni miejskiej.

Zatem niby dzieje się dużo, ale konkretów w tym niezwykle mało. Większość to litania pobożnych życzeń, niezrealizowanych pomysłów lub inwestycji, które od kilku lat leżały w urzędniczych szufladach oznaczonych jako „bardzo pilne”. Dopiero teraz - przed wyborami okazało się, że na coś mogą się przydać. Jednak taka już natura polityki, że trzeba się zawsze pochwalić i pokazać w jak najlepszym świetle. Ważne abyśmy się tym nie zniechęcali i mimo wszystko poszli do wyborów i zagłosowali na ludzi, którzy według nas mają szansę zrobić coś dobrego dla regionu i abyśmy w tym chaosie potrafili oddzielić fakty od mitów, zamiast ślepo wierzyć w to, co mówią nam politycy. Dotyczy to również osób, które dopiero próbują dostać się do samorządów. Ich programy i wizje najeżone są podobnymi haczykami jak te opisane powyżej. Dlatego też w następnych artykułach będziecie mogli przeczytać o pilnych dla miasta sprawach, których dotąd nikt nie poruszył, a które moim zdaniem powinny zostać zrealizowane podczas następnej kadencji, oraz o tym, jaką szansę na realizacje mają przedwyborcze obietnice nowych kandydatów na prezydenta Katowic. Zapraszam do lektury, już wkrótce.