piątek, 30 grudnia 2011

Co nie gra w Filharmonii?

Gdy jesienią 2010 roku rozpoczęły się wyczekiwane prace przy remoncie Filharmonii Śląskiej, a dźwięki muzyki wyparł dźwięk maszyn budowlanych, wszyscy odetchnęli z ulgą. Remont, który tak długo się opóźniał, w końcu wystartował. Pierwszy konkurs koncepcji przebudowy Filharmonii Śląskiej ogłoszono już w 2006 roku. Potem trwały procedury projektowe i walka o dofinansowania oraz walka sądowa z właścicielami sąsiednich kamienic. Jeśli komuś wydawało się, że problemy się skończyły i praca pójdzie pełną parą, to jest w błędzie. Wystarczy przejść się ulicą Sokolską i spojrzeć na tempo prowadzonych prac... zaraz, zaraz, jakich prac? No właśnie, wokół budynku nie dzieje się prawie nic. Konstrukcja dobudówki od strony podwórza wygląda na ukończoną, są też w niej jakieś okna, natomiast nie można zaobserwować śladów podnoszenia budynku, a przypomnijmy, że podniesiony szklany dach, miał być jedną z głównych atrakcji zmodernizowanej Filharmonii. Jeśli zgodnie z planem budynek miałby być oddany w maju 2012 roku, prace powinny już trwać. Cóż więc stało się tym razem? Jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć od osób związanych z budową, inwestycja została wstrzymana, a wykonawca opuści plac budowy.

Podobno na skutek przeprowadzonych prac, dziewiętnastowieczny budynek mocno ucierpiał. Jak się okazało, poprzednie remonty były wykonane w sposób niewłaściwy. Ich efekt to słabe ściany, pęknięcia i puste w środku kolumny. Zostały przeznaczone znaczne środki na naprawę tych zaniedbań sprzed lat, jednak okazało się to niewystarczające i budynek zaczął mocno pękać. Obecnie nie tylko przebudowa, ale i sam remont stoi pod wielkim znakiem zapytania. Jak się okazało, słaba konstrukcja i stropy nie tylko nie udźwigną nowego piętra, ale ledwie mogą utrzymać swój ciężar. Fakt ten wywołał niezwykłe zdziwienie u wykonawcy robót. Okazało się, że realizacja przygotowanego wcześniej projektu budowlanego grozi katastrofą budowlaną. Z tego też powodu prace zostały wstrzymane. Jest co najmniej zastanawiające, jak można było przygotować projekt budowlany, przebudowy starego budynku, nie sprawdzając gruntownie jego stanu technicznego. Projektant po prostu założył, że kolejne piętro postawi na tym co jest i problem z głowy. Tymczasem nawet pracownicy Filharmonii widzieli od dawna fatalny stan obiektu, który pod warstwą świeżego tynku skrywał ruinę. Można to było dostrzec choćby wiercąc dziury w ścianach, lub podczas spaceru po poddaszu. Jednak wiadomość ta nie doszła do uszu architekta, nie wiadomo też, dlaczego nie wykazała tego ekspertyza budynku.
Obecne trudności przy przebudowie rodzą pytanie, czy, faktycznie, dobrym pomysłem jest podwyższanie obecnego budynku. Już od dawna mówi się o zaadoptowaniu na potrzeby Filharmonii znajdującego się na jej tyłach budynku poprzemysłowego. Jest to sporej wielkości pusta, ceglana hala, która aż prosi się o nowe zagospodarowanie.

 
Tak miał wyglądać budynek Filharmonii Śląskiej po przebudowie...



...Tak wygląda obecnie

 
Na razie nie wiadomo mi, jak dalej mógłby się potoczyć los budynku. Teoretyczne istnieją dwa rozwiązania: można dołożyć sporą ilość pieniędzy by gruntownie wzmocnić budynek i go nadbudować lub zrezygnować z rozbudowy w górę na rzecz innych koncepcji. Jakkolwiek by się nie stało, oba rozwiązania oznaczają potężne problemy i spore koszty. Konieczne jest wykonanie nowego projektu budowlanego, co pewnie potrwa kilka miesięcy. Doliczyć do tego trzeba jeszcze kilka miesięcy na przetarg oraz ewentualny wybór nowego wykonawcy robót. Licząc bardzo wstępnie, poślizg czasowy może wynieść nawet rok. W pierwszej kolejności oznaczać to może stratę unijnej dotacji. Przypomnijmy, że do łącznej kwoty modernizacji wynoszącej 31,5 mln złotych, 19 mln dołożyła Unia Europejska. Oprócz tego, nieudany remont odbije się także na całej instytucji Filharmonii Śląskiej. Obecnie Filharmonia mieści się głównie w wynajętej hali pod lasem, na Giszowcu. Jednak umowa najmu wygasa pod koniec maja (planowany wcześniej termin zakończenia inwestycji), a szanse na jej przedłużenie są znikome. Jeśli faktycznie nie uda się dojść w tej sprawie do porozumienia, muzycy będą musieli szukać nowej tymczasowej siedziby, a miejsc które mogą przyjąć taką instytucję jest naprawdę niewiele.