czwartek, 16 lutego 2012

QQ-rydze

       Do napisania tego krótkiego tekstu skłoniły mnie wizualizacje nowych budynków, które powstaną na Osiedlu Tysiąclecia. Nie należę do grupy wiecznie niezadowolonych malkontentów, oprotestowujących wszystkie nowe inwestycje, wręcz przeciwnie, jestem wielkim zwolennikiem rozwoju. Jednak uważam, że powinien on być harmonijny, przemyślany i zaczynać się od zagospodarowania nieużytków i pustych placów. Poniżej przedstawiam jedną z wizualizacji budynków, które mogą powstać mniej więcej na środku osiedla:



          Architektura tego budynku jest całkiem ciekawa i chętnie zobaczyłbym go np. w rejonie ul. Sokolskiej przy ING Banku lub w innych miejscach centrum. Jednak na Osiedlu Tysiąclecia, gdzie budynki mają ściśle określony wygląd i rozkład, obiekt ten po prostu nie pasuje. Dlatego też postanowiłem pokazać (narysować i krótko opisać) jak moim zdaniem powinna wyglądać spójna rozbudowa tego największego na Śląsku osiedla.

Jak już nieraz pisałem, Kukurydze są jednymi z najciekawszych i najbardziej charakterystycznych budynków w Katowicach. Do tego stoją na skraju nieużytkowanej łąki. Jako synteza dwóch powyższych zdań nasuwa się wniosek, że kompleks Kukurydz powinien zostać rozbudowany. Budynki są usytuowane na odcinku obwodu elipsy, a układ drogowy osiedla pozwala tę elipsę zamknąć kolejnymi budynkami. Przedstawia to mapka, którą zamieszam poniżej. Okręgami zaznaczyłem istniejące kukurydze (3 stare wyższe i 2 nowe niższe), natomiast symbolem gwiazdy ośmioramiennej zaznaczyłem miejsca, gdzie mogłyby powstać nowe budynki



 
          W ten sposób utworzyłaby się spójna przestrzeń, która nie naruszałaby charakteru osiedla, zamiast tego eksponowała jego największe architektoniczne i urbanistyczne zalety. Niestety wcześniej ulokowano tu bezmyślnie pawilony handlowe, jednak jak zaznaczyłem na mapie, nowe budynki wcale nie musiałyby z nimi kolidować. Oprócz tego cechą takich blaszanych pawilonów jest nie tylko to, że szybko i tanio się je buduje, ale równie szybko i tanio można się ich pozbyć :-)

Nowe budynki z zewnątrz powinny być jak najbardziej zbliżone do oryginalnych. Niestety dwie nowsze kukurydze są znacznie niższe od tych starych, co zachwiewa trochę proporcje osiedla. Dla porównania: budynki 1,2,3 mają 26-27 kondygnacji i 85-90 metrów wysokości; budynki 4 i 5 – 18 kondygnacji i 56 metrów wysokości. Dlatego nowe trzy budynki, które proponuję, powinny mieć zróżnicowane wysokości. Dzięki temu te niższe nie będą wyglądały jak niedokończone, zamiast tego stworzymy wrażenie, że architekt celowo je obniżył, by zróżnicować je między sobą. Dlatego nowe obiekty mogłyby mieć przykładowo 30, 35 i 22 piętra.

Kukurydze utworzyłyby coś w rodzaju korony z centralną przestrzenią wewnątrz. Mogłaby tam powstać ciekawa przestrzeń dla mieszkańców osiedla o swobodnym dostępie, ale częściowo odizolowana otaczającymi budynkami. Coś pomiędzy klasycznym podwórkiem a otwartą przestrzenią blokowisk. Przestrzeń taka mogłaby być centralnym punktem osiedla, czymś w rodzaju lokalnego, dzielnicowego rynku. Być może w przyszłości mógłby tam powstać jakiś ciekawy obiekt użyteczności publicznej.

Poniżej pozwoliłem sobie wkleić lekko zmodyfikowaną wizualizację pochodzącą z forum GKW24:
 


Lokalizacje budynków nie są zgodne z tym, co zaznaczyłem wcześniej na mapie, ale zdjęcie daje ogólny obraz tego jak mogłoby to wyglądać. Jeśli chcesz wyrazić opinię o tym pomyśle, lub podzielić się własnym, zapraszam do dyskusji na forum GKW24.

czwartek, 9 lutego 2012

Objawienie w KZK-GOP

          Jak napisałem przed kilkoma dniami, udziałem KZK GOP stał się niebywały sukces jakim jest wprowadzenie taryfy czasowej. Narastające przez lata komplikacje i opory w tej sprawie sprawiały wrażenie, że jest to proces skomplikowany niczym wystrzelenie sondy kosmicznej. Jednak co by nie mówić stało się; mamy taryfę alternatywną – czasową, naturalnym jest więc, że przyjrzymy się naszemu nowemu nabytkowi i porównamy z innymi tego typu rozwiązaniami występującymi w naszym kraju. Daleko szukać nie trzeba, w Tychach takie rozwiązanie działa od lat.

          Jako, że Tychy (MZK) od Katowic (KZK GOP) dzieli dystans niewielki, a trasy komunikacji nieraz się przenikają lub uzupełniają, to i ceny biletów są podobne. Chociaż na trasie, autobusy Tyskie są znacznie szybsze, to jednak KZK narzuca tempo jeśli chodzi o podwyżki cen biletów, a MZK do tych cen dorównuje. Obecnie każdy z przewoźników oferuje bilety w tych samych cenach: 2,80; 3,40; 4,40 jednak za kwotę tę nabywamy zdecydowanie inny produkt. Podczas gdy w Tychach za 2zł i 80 gr. możemy podróżować przez 20 min, na terenie KZK GOP tylko 15 min. Im drożej tym różnice się pogłębiają: za 3,40 w MZK jedziemy 40 min, w KZK jedynie 30, przy najdroższym bilecie czas wynosi odpowiednio 60 i 90 min. Zatem mimo tej samej ceny podróż czasowa z KZK GOP zawsze będzie krótsza o około 1/3 niż z MZK. Do tego Tychy oferują także tzw. taryfę pomarańczową, umożliwiającą przesiadkę na pociąg SKM na trasie Tychy-Katowice.

          Cóż mogło podyktować zarządowi KZK GOP taki a nie inny interwał? Na pewno nie rozmiar obsługiwanego obszaru, gdyż ten, Tychy mają kilkukrotnie mniejszy. Dla porównania MZK obsługuje około 50 linii, KZK około 400. Być może chodziło tu o to, by pasażerowie chętniej korzystali ze starej taryfy strefowej (zależnej od granic miast).

            Nie ma co ukrywać, że 15 min dla naszej komunikacji to nie jest długi czas – mało kto ma tyle szczęścia, że swoją trasę pokonuje szybciej. Jeśli doliczymy do tego spóźnienia, to nawet na krótkich trasach, np. po centrum Katowic, przejazd z przesiadką nie zmieści się w 15 minutach. Dlatego sądzę, że wydłużenie okresu przejazdu na jednym bilecie byłoby bardzo wskazane. Skoro oba przedsiębiorstwa prowadzą tak podobną politykę, to i w tej dziedzinie można by zastosować wspólny mianownik. Oczywiście tym wspólnym mianownikiem nie może być równanie do gorszego.

          Do tego przydałyby się bilety krótkiego przejazdu, np. na 5 lub 10 minut. Cena takiego biletu mogłaby być odpowiednio niższa, np. 1zł i 2zł. Dzięki temu osoby chcące przejechać tylko jeden czy dwa przystanki chętniej kupowałyby bilety. Obecnie, jeśli na taką podróż trzeba wydać 2,80 zł, większość pasażerów jedzie „na gapę”, a KZK GOP na tym traci.

          Tymczasem w drodze jest już kolejna podwyżka cen biletów. Pojawi się stosunkowo szybko, w kwietniu, czyli osiem miesięcy po poprzedniej. Na stronie gazeta.pl przedstawiono dokładne porównanie cen. Dla przykładu, cena biletu miesięcznego na jedno miasto wzrośnie o 22 zł: z 94 na 116 zł. Średnio podwyżka wyniesie 7%, czyli dokładnie tyle samo ile poprzednia z sierpnia.

          Dalej czytamy, że ciągle spada liczba pasażerów i w ciągu ostatnich trzech lat spadła o 12%. Moim zdaniem spadek ten należy uznać za spory sukces, gdyż przy obecnej, antypasażerskiej polityce KZK GOP, sukcesem jest, że w ogóle ktokolwiek korzysta z ich usług, a taryfa czasowa, mimo iż bardzo potrzebna, na pewno sytuacji znacznie nie poprawi. Już teraz komunikacją zbiorową podróżują głównie emeryci i uczniowie. Jednak tym pierwszym są odbierane zniżki, drudzy najszybciej jak mogą przesiadają się do własnych aut. Jeśli dodamy do tego starzenie społeczeństwa i podnoszenie wieku emerytalnego okaże się, że wierna klientela znika niczym śnieg na wiosnę. Lecz widzę w tym wszystkim jeden pozytyw: na pewno znajdą się osoby zadowolone z usług świadczonych przez KZK GOP. Będą to pracownicy zarządu tej spółki, w końcu ich nowe limuzyny są coraz wygodniejsze, a jazda nimi znacznie tańsza niż na GOP-owym bilecie.

Po więcej informacji na ten temat, zapraszam na forum GKW24.pl