wtorek, 29 stycznia 2013

Mieszkaniówka część 4



Czwarty przegląd inwestycji mieszkaniowych zacznę nietypowo, bo od miejskich działań marketingowych w sferze mieszkaniowej. Otóż w grudniu 2012 roku, miasto Katowice rozpoczęło akcję promocyjną Zamieszkaj Nowocześnie, której celem jest zachęcenie obywateli do zamieszkania w centrum Katowic. Akcja ta ma oczywiście swoją stronę internetową, dostępną tutaj:

          Oczywiście idea jest jak najbardziej słuszna, jednak nurtuje mnie pytanie - dlaczego tak późno. Przecież odpływ obywateli ze ścisłego centrum następuje już od ponad 20 lat. Temat niejednokrotnie był poruszany na forach internetowych. Ja sam również postulowałem zintensyfikowanie inwestycji mieszkaniowych na terenie centrum miasta, jak i rewitalizację obecnych zasobów mieszkaniowych. No i jak to w Katowicach stało się: władza po dziesiątkach lat dostrzegła problem, o którym wiedziały nawet przedszkolaki, i postanowiła działać.
 Bardzo miło, że prezydent Uszok osobiście na stronie internetowej zachęca do osiedlania się w centrum i w porozumieniu z deweloperami promuje cztery wybrane inwestycje mieszkaniowe: Dębowe Tarasy, Dom w Dolinie Trzech Stawów, Mały Staw i Willę Parkową. Niestety, żadna z tych inwestycji nie znajduje się w śródmieściu Katowic. Fakt ten może dziwić osoby nieobeznanie z tematem. Pozostali będą wiedzieć, że po prostu w śródmieściu Katowic nie ma czego reklamować, bo od dziesięcioleci nic mieszkalnego tu nie powstało. Jednak rozpoczęta przebudowa centrum ma szansę ożywić tę najcenniejszą a niedocenianą przez deweloperów przestrzeń. Obecnie w śródmieściu Katowic powstaje właściwie tylko jedna inwestycja mieszkaniowa: Opolska 17. Są też bardziej lub mniej odległe plany budowy innych budynków, jednak w chwili obecnej lewitują one w nieokreślonej przyszłości. Wśród nich wymienić można między innymi Multivillę projektu Roberta Koniecznego, Apartamenty Moderna czy Jupiter Plaza. No cóż, skoro nie mamy nowych mieszkań w centrum, chwalimy się tymi na obrzeżach i mówimy, że są w centrum. To taki „Miś” na miarę naszych możliwości.

          Wszystkie te inwestycje są oczywiście bardzo ciekawe, ja jednak skupię się na dwóch: reklamowanych przez miasto - Dębowych Tarasach oraz mniej ostentacyjnej -  Opolskiej 17. Pierwsza z nich jest uosobieniem tego jak nie należy budować miasta, jak stworzyć zamknięte getto, oraz supernieprzyjazną przestrzeń dla ludzi. Druga jest dokładnym przeciwieństwem i pokazuje jak stosunkowo niewielkim nakładem środków można zbudować wartościową przestrzeń miejską.



DĘBOWE TARASY

Inwestor: Buwog International


Liczba budynków ukończonych: 6
Liczba budynków budowanych: 3
Liczba budynków docelowo: 12
Kondygnacje nadziemne: 5 - 11
Liczba mieszkań obecnie: 509
Liczba mieszkań budowanych: 317
Powierzchnie: 26 - 110 m²
Planowany termin ukończenia trzeciego etapu: pod koniec 2013

O obiektach posiadających wątpliwą wartość, za to ładnie podanych, mawia się delikatnie „odchody” w złotym papierku. Przykładów bezwartościowych produktów, które zostały ładnie opakowane jest bez liku. Podobnie jest w wypadku osiedla Dębowe Tarasy, z tym, że tutaj trudno dopatrzyć się tego złotego papierka, a mimo to większość społeczeństwa pieje z zachwytu już na sam dźwięk nazwy tej inwestycji. Z jednej strony można nazwać to fenomenem, z drugiej pokazuje, że nachalny, agresywny marketing jest więcej wart niż dobrze dopracowany produkt.

Osiedle to od początku było reklamowane jako położone w centrum Katowic. Tak naprawdę znajduje się w dzielnicy Dąb, dobre kilkadziesiąt minut spaceru od centrum (zgodnie z planowaniem trasy w google ponad 30 min do rynku). Sąsiedztwo też jest mało centralne. Budynki otoczone są głównie przez ogródki działkowe, magazyny i blaszane garaże. Niektóre elementy okolicznego krajobrazu próbują nazwą aspirować do miana centrum. Mamy więc tutaj „galerię” Silesia City Center oraz hurtownię Centrum Klinkieru, jednak żadne z nich z centrum miasta nie ma nic wspólnego.


W czasach, w których projektowano wielkiego blaszaka: Silesia City Center oraz okoliczne Dębowe Tarasy, faktycznie była to mieszkaniówka najbliżej centrum Katowic. Jednak obecnie na rynku pierwotnym zaczyna pojawiać się coraz więcej budynków w przykładowej odległości półgodzinnego spaceru od rynku.

Główną atrakcją tej lokalizacji miało być wielkie centrum handlowe. Dla fanów tego typu obiektów pewnie będzie to nie lada atrakcja. Ja tylko napiszę, że Silesia City Center jest wielkim, bezkształtnym plackiem, bez żadnych wartości architektonicznych, urbanistycznych czy miastotwórczych. Zwykły odkurzacz do zasysania ludzi z miasta. W dodatku do mieszkańców Dębowych Tarasów obraca się tyłem, czyli sporych rozmiarów parkingiem. Faktycznie fantastyczny widok z prestiżowego osiedla.


Oczywiście kolejnym marketingowym chwytem było osiedlanie tutaj znanych osobistości. Ten chwyt najwyraźniej „chwycił”, bo wytworzyła się moda na Dębowe Tarasy. Dzięki temu inwestycja stała się prestiżowa, znana i rozpoznawalna. Można powiedzieć, że zamieszkała tam nasza odradzająca się klasa średnia.
Mam się za osobę jasno myślącą i niepodatną na sugestie, więc wydaje mi się niepojęte, by o zamieszkaniu w jakiejś lokalizacji decydowała obecność tam kogoś sławnego, nieważne jak bardzo bym tego kogoś lubił i cenił.




Osiedle Dębowe Tarasy oglądane od strony nieszczęsnego marketu może się podobać. Sporej wielkości budynki opadają kaskadowo tworząc całkiem niemałe tarasy. Wszystko to okraszone ładnie zadbanymi alejkami i zielenią. Pierwsze wrażenie na pewno może być pozytywne. Jednak wystarczy przyjrzeć się dokładniej, by cały czar prysł. Wprawdzie od frontu budynki prezentują się całkiem przyzwoicie, jednak kryją się za wielkim płotem, natomiast od tyłu wyglądają wręcz skandalicznie. Na stronę północną "wypinają" się wielkimi pustymi ścianami bez żadnego architektonicznego pomysłu.



Śmiało można powiedzieć, że każdy ze starych okolicznych bloków wygląda kilka razy lepiej niż północna ściana Dębowych Tarasów. A jako, że te 11-sto piętrowe budynki są najwyższe w okolicy, widok ten maltretuje oczy na terenie Dębu, Józefowca i Koszutki.

Równie żałośnie wygląda sprawa urbanistyki tego miejsca. Osiedle zostało otoczone wielkim murem (bo płot to za mało powiedziane), aby odseparować się do niezbyt ciekawego otoczenia. Podobnie jak Silesia City Center, inwestycja została pomyślana samolubnie tak, aby zassać ludzi do środka. Efekt jest taki, że z zewnątrz obiekty te nie tylko są brzydkie i straszą, ale są wręcz aspołeczne. Niszczą miasto nie tylko swoim pokracznym wyglądem, ale przede wszystkim całkowitym zabunkrowaniem. Wprowadzają wszystkie funkcje, przyjemności i atrakcje do swoich wnętrz, na zewnątrz wyrzucając jedynie odpadki. Dlatego spacerując w tym rejonie albo kluczymy pomiędzy samochodami na ogromnym parkingu, albo snujemy się wzdłuż monotonnych elewacji centrum handlowego lub też przemykamy pod ogromnym płotem skrywającym mistyczne Dębowe Tarasy.




          Na większości tego terenu nie ma nawet chodników. Jedyne jakie są, prowadzą z osiedla do galerii, i z parkingów do galerii. Jak to dobrze, że mieszkańcy Dębowych Tarasów są odizolowani od tej strasznej okolicy. Okolicy, którą tak okaleczył właśnie deweloper, który zaprojektował centrum handlowe i połączone z nim osiedle. Taki typ urbanistyki, tylko w innej skali, jest charakterystyczny dla wsi. Tam też gospodarstwa i domy otaczają się płotami i zamykają do środka, bo na zewnątrz nie ma żadnej funkcji. Ulica to jedynie ciąg komunikacyjny dla samochodów, chodniki występują rzadko. Natomiast w tradycji miejskiej ulica jest też miejscem handlu, rozrywki, czy po prostu przestrzenią dla ludzi. Jak widać w tym „prestiżowym” projekcie, który miał być symbolem luksusu i klasy miejskiej, górę wzięły najgorsze wiejskie wzorce.

          A jakby komu jeszcze było mało patologii, to mieszkańcy osiedla wnioskowali (skutecznie) o podwyższenie płotu oddzielającego ich od ulicy i Silesia City Center. Ma to zapewnić jeszcze większy spokój, ciszę i odizolowanie osiedla od świata. Podobno użycie hiperboli, pozwala łatwiej dostrzec pewne dziwne zjawiska, które normalnie pozostają niezauważone, więc pozwolę sobie na małą dygresję: Miejska plotka głosi, że następnym krokiem rozbudowy płotu będzie betonowy sarkofag wzorowany na tym, który skrywa ruiny elektrowni w Czarnobylu. Oczywiście ten katowicki musi być znacznie bardziej masywny, by zapewnić mieszkańcom Dębowych Tarasów całkowite poczucie separacji. W razie niemożliwości budowy sarkofagu, rozważane jest też wyburzenie wszystkich budynków i dróg, w promieniu 1 kilometra od osiedla i stworzenie tam nowej Dębowej Puszczy. Konieczne jest też wprowadzenie zakazu lotów w strefie powietrznej Dębowych Tarasów do 20 km w górę. Ma to dotyczyć również ptaków i owadów, gdyż za głośno łopocą skrzydłami, a mieszkańcy osiedla z tego powodu nie mogą spać.



          I tyle o fenomenie i synergii nieudolności Dębowych Tarasów. A teraz odrzucając cały marketing i miejskie legendy, spróbuję je ocenić jako miejsce do mieszkania. Na pewno cieszy, że mieszkania powstają blisko centrum (ale nie są w centrum) oraz skala całego przedsięwzięcia. Biorąc pod uwagę, że pierwsze dwa etapy inwestycji (czyli połowa) dostarczyły 509 mieszkań, jest to największa inwestycja mieszkaniowa w Katowicach od lat. Wielka szkoda, że nie zbudowano tego z głową i zgodnie z zasadami urbanistyki. Powstałby wtedy fajny kawałek miasta, a tak mamy kolejne zamurowane getto.



          Największym plusem mieszkania w Dębowych Tarasach jest fakt, że będąc w środku, nie doświadczamy ich zewnętrznej porażki urbanistycznej. Tutaj jest ta zaginiona przestrzeń publiczna. Skryta za płotami, dostępna jedynie dla wybranych. Ci co zapłacą za mieszkanie, mogą w pełni cieszyć się z atutów tej inwestycji. Na pewno patrząc z tej perspektywy, miejsce to może wydawać się atrakcyjne do zamieszkania: odgrodzone, monitorowane, pilnowane - raj na ziemi, nie to co na zewnątrz - same płoty, parkingi i pędzące samochody.

          Przestrzeń pomiędzy budynkami jest ciekawie rozplanowana i odpowiednio zadbana. Tu porządek stosunkowo łatwo utrzymać, bo nie kręcą się tu niepożądane typy z zewnątrz. Można spokojnie wypocząć przy kolorowych alejkach, bez obaw wypuścić dzieci na wewnętrzny plac zabaw. Wszystko w warunkach całkowicie „sterylnych”.

          Zgodnie ze stroną internetową inwestora, budowany właśnie trzeci etap Dębowych Tarasów, obejmie 317 mieszkań, o powierzchniach od 26 do 110 m². Jednak przeglądając rzuty pięter udało mi się znaleźć łączone mieszkania o powierzchni prawie 290 m². Na pewno wybór jest duży i znaleźć można tu całkiem ciekawe propozycje. Z powodu kształtu budynku, znajdzie się sporo mieszkań, które mają albo kiepski dostęp światła (jak cała ogromna ściana północna), albo mają widok bezpośrednio na balkony sąsiadów. Tak naprawdę cały „bajer” tej inwestycji to kaskadowo opadające tarasy na najwyższych kondygnacjach. Oczywiście liczba takich mieszkań jest stosunkowo niewielka w porównaniu do ogółu mieszkań w budynku. Do tego są to lokalizacje najbardziej prestiżowe, a więc i droższe. Oprócz takich lokali znaleźć można również te, znajdujące się nisko w rogach dziedzińca, które to pod względem lokalizacji czy widoku, ustępują miejsca najtańszym mieszkaniom w wielkiej płycie.





          Na stronie inwestora obejrzałem wiele mieszkań, o zróżnicowanych powierzchniach. Te dla typowego „Kowalskiego”, z góry nie wyglądają źle. Duży salon, zwykle z aneksem kuchennym, do tego jakiś balkonik, spore okno, czy inny typ komunikacji ze światem zewnętrznym, kilka pokoi rozmieszczonych lepiej lub gorzej. Znajdą się zarówno mieszkania z mnogością małych pomieszczeń po 9 m², jak i z pokojami rozmiarów hangaru. Na pewno jedne i drugie znajdą swoich amatorów.

          Sąsiedztwo jak już napisałem wcześniej, jest dość specyficzne. Nad całością dominuje gigantyczne centrum handlowe, do którego dostać się można niemal w kapciach, zrobić wszelkie zakupy, pójść do kina, na pocztę, do banku, czy do marketowej kapliczki. Jeśli ktoś ceni sobie konsumpcyjny tryb życia oraz nie ma szczególnie rozwiniętego zmysłu estetyki, będzie tym sąsiedztwem zachwycony. Jednak poza tą świątynią handlu jest raczej biednie i smutno.



          Pospacerować też nie bardzo jest gdzie, bo Dębowe Tarasy i Silesia City Center całkowicie zniszczyły i ogrodziły teren. Za to całkiem sprawnie można dostać się tu do miasta lub do Parku Śląskiego. Jedno i drugie wymaga kilkudziesięciominutowego marszu. Sprawną komunikację zapewnia przebiegająca w pobliżu linia tramwajowa łącząca Katowice, Chorzów, Bytom, Świętochłowice oraz Rudę Śląską. Śmiało można powiedzieć, że jest to jedna z najważniejszych linii w aglomeracji, więc w tygodniu tramwaje jeżdżą tu praktycznie co chwilę.

          Przystanki tramwajowe są od osiedla troszkę oddalone, a idzie się tam oczywiście przez Centrum Handlowe. Bardzo sprytny zabieg umożliwiający mieszkańcom w drodze do domu pozbycia się nadmiaru gotówki. Oczywiście gdy „galeria” handlowa jest nieczynna (np. w nocy, lub w dni ustawowo wolne od handlu), budynek trzeba okrążać wzdłuż ogromnych pustych ścian, ścieżkami które pieszych wręcz odpychają.

          Dojazd samochodem również jest w miarę łatwy. Można dostać się tu bezpośrednio z Drogowej Trasy Średnicowej lub z okolicznych dzielnic. Niestety centrum handlowe generuje tak wielki ruch, że w godzinach szczytu handlowego, korki mogą zmotoryzowanym poważnie utrudnić poruszanie się w tym rejonie. Sytuację może poprawić przedłużenie ulicy Baildona i połączenie jej z Misjonarzy Oblatów na wschodzie. Jednak plany te są bardzo odległe i mgliste. Rozkład ruchu w okolicy zmienić może również planowane połączenie drugiego końca ulicy Baildona z Bracką, przez teren Huty Baildon na zachodzie. Jednak powstanie tego połączenia jest tak samo niezdefiniowane w czasie, jak poprzedniego.



          Firma bardzo dba, by nigdzie nie zdradzić ceny za metr kwadratowy tego cuda. Nie tylko na swojej stronie internetowej, ale również na wszelkich portalach branżowych w kategorii cena mamy jedynie możliwość skontaktowania się z biurem obsługi. Jak widać w zakładce „mieszkania” sprzedaż powoli się toczy. Jeszcze niedawno większość prestiżowych mieszkań z tarasami była zarezerwowana, teraz znów są wolne, zamiast tego znikają te najmniejsze. Na pewno na dopływ świeżych klientów deweloper nie może narzekać. Agresywny marketing, lizusowskie blogi i sponsorowane artykuły intensywnie pracują nad tym, aby sprzedać tę nienajlepszą inwestycję. Mimo wszystko kibicuję tej sprzedaży. Dla dobra miasta inwestycja ta, skoro została rozpoczęta, powinna zostać ukończona. W przeciwnym razie będzie przez długie lata straszyć pustymi działkami, czekającymi na bliżej niesprecyzowane budowle.


Budowany obecnie trzeci etap inwestycji

          Myślę, że z takim hymnem pochwalnym nie mam szans wylądować na stronie inwestora w „strefie mediów”, a szkoda. Może znalazłoby się parę osób, którym po przeczytaniu tego artykułu otworzyłyby się oczy. Jednak artykuły dobierane na stronę Dębowych Tarasów mają za zadanie wychwalać je pod niebiosa i ściągać klientów, a nie skłaniać do racjonalnego myślenia.

Na koniec dla porządku oczywiście moje oceny:

Okolica: 5/10
Architektura: 5/10
Zagospodarowanie działki: 2/10
Dostępność piesza: 3/10
Dostępność komunikacją publiczną: 7/10
Dostępność autem: 7/10



OPOLSKA 17

Inwestor: Grupa Incest


Liczba budynków: 1
Kondygnacje nadziemne: 7
Liczba mieszkań: 28
Miejsc Parkingowych: 36 podziemnych oraz 10 na dziedzińcu
Powierzchnie: 32 - 111 m²
Planowany termin ukończenia:
Cena: od około 4500 do 5500 za m² + miejsce parkingowe od 19 tyś zł + komórka lokatorska 1500 - 2000 za m²

         Nieprzypadkowo drugą dobraną przeze mnie do porównania inwestycją jest właśnie Opolska 17. Ten budynek jest bowiem dokładną odwrotnością Dębowych Tarasów. Wprawdzie znacznie mniejszy, jednak jak na chwilę obecną jest kwintesencją budownictwa w centrum miasta. W każdej kategorii, w której Dębowe poległy, ten mały budyneczek pokazuje klasę.

Tak budynek ma wyglądać po ukończeniu. 

          Przede wszystkim ta budowa miała zupełnie inne uwarunkowania. Opolska 17 powstała w gęstej tkance miejskiej w wyrwie w pierzei. Taki sposób zabudowy tej działki wydaje się jedynym poprawnym, choć niestety znamy przypadki, że nieudolni deweloperzy i to potrafili zepsuć (prym w psuciu działek wiedzie Dombud, ale o tym innym razem). Zatem powstaje budynek idealnie wpasowany w okoliczną zabudowę, z lokalami handlowymi w przyziemiu, biurami na piętrach 1 i 2 oraz mieszkaniami na piętrach 3 do 6. Na tyłach budynku znajdzie się intymna przestrzeń dla mieszkańców, a w podziemiu parking na 36 samochodów.



          Budynek ten nie tylko stanowi wartość samą w sobie dla jego mieszkańców i pracowników biur, również tworzy on kawałek miasta. Zapełnia pustą dziurę w pierzei, która straszyła tam od wielu lat. Tworzy lokale usługowe, z których będą mogli korzystać wszyscy mieszkańcy miasta, w ten sposób rozszerza strefę subiektywnie pojmowanego centrum. Inwestycja taka, można powiedzieć dogęszcza, lub nawet wprowadza nowe życie dla tej ulicy. Jest to dokładnie odwrotność tego, co robią Dębowe Tarasy. Wszystko to okraszone całkiem przyzwoitą architekturą, która podnosi prestiż i walory wizualne ulicy. A w dodatku jest usytuowana nie za jakimiś ogromnymi płotami czy ekranami akustycznymi, ale tuż przy chodniku, dostępna dla każdego.

          Troszkę posłodziłem, choć fenomenu jest tu raczej mało. Taki typ zabudowy luk w pierzei jest stary jak samo osadnictwo miejskie i nie powinien nikogo dziwić. Niestety to, co w Europie jest standardem, w naszym pięknym mieście należy do wyjątków. Mimo, iż dziur w miejskiej zabudowie jest mnóstwo, nie powstają w nich żadne nowe budynki mieszkalne. Trudno powiedzieć dlaczego. Na pewno jest to problem bardzo złożony na inną odrębną dyskusję. Być może, gdy centrum miasta zyska na atrakcyjności, pojawi się więcej tego typu nowoczesnej zabudowy. Obecnie deweloperom znacznie bardziej opłaca się kupić wielką działkę pod lasem bez dróg dojazdowych, albo teren poprzemysłowy i postawić tam ogrodzone płotem bloki.



          Na razie nie wiemy jeszcze na 100% jak będzie wyglądać gotowy budynek, ale na obecnym etapie prac można pokusić się o optymizm. Bardzo dobrze, że architektonicznie nie wzorowano się na klasycznych kamienicach od strony Sokolskiej, gdyż współczesne budynki w historycznej szacie zwykle wyglądają komicznie. Wystarczy wspomnieć zabrzańską Willę Ostoję, gdzie na modernistyczną bryłę nałożono spadziste daszki. Zamiast tego budynek na Opolskiej zapowiada się nowocześnie i elegancko jak sąsiadujące z nim od strony ulicy Sobieskiego kamienice międzywojenne.

          25-go stycznia sprzedanych było 16 z 28 mieszkań. Jest to wynik całkiem dobry, jeśli weźmiemy pod uwagę, że budynek nie ma jeszcze nawet elewacji. Może to też świadczyć o tym, że nie tylko mnie podobają się tego typu inwestycje. Największe mieszkania, oraz te z prestiżowymi terasami są już oczywiście rozdysponowane, jednak zostało jeszcze wiele ciekawych propozycji. Mieszkania rozkładem i funkcjonalnością wpisują się w obecne standardy budownictwa i z pewnością są porównywalne np. z Dębowymi Tarasami. Z tą różnicą, że tu możemy mieć widok albo na ulicę albo na intymny, zamknięty dziedziniec.



          Jak dla mnie ścisłe centrum miasta jest jedyną opcją gdzie można zamieszkać, więc plusów lokalizacji na Opolskiej wymienić mogę wiele. Przede wszystkim sama ulica, mimo iż w ścisłym centrum jest raczej na uboczu, nie ma tu wielkiego ruchu czy zgiełku jak na sąsiedniej Sokolskiej. Jeśli idzie o ścisłą zabudowę miejską, za najładniejszą uznaje się południową cześć centrum Katowic. To właśnie tam stoją najpiękniejsze modernistyczne budynki, tam jest jedyny niepowtarzalny klimat. Niestety ulicy Opolskiej na razie jest do tego bardzo daleko, jednak intensywnie się rozwija i ma poważne atuty. Tuż obok przebudowywana jest właśnie siedziba Filharmonii Śląskiej, a w okolicy znajduje się sporo atrakcyjnych działek, gdzie ma szansę powstać typowo miejska zabudowa. W podsumowaniu w skali 10-cio punktowej okolicę oceniam na 9 - dlatego, że na razie wiele działek jest niezagospodarowanych. Gdy okolica zostanie bardziej ogarnięta, będzie dzieciąteczka jak nic.

          Gdy piękne południowe śródmieście tonie w korkach, z Opolskiej można łatwo wydostać się w każdym kierunku, bez kluczenia wąskimi uliczkami. Poza tym znacznie bliżej stąd do szeroko pojętej komunikacji zbiorowej. Nie ma sensu wymieniać mnogości linii i połączeń, gdyż jest to ścisłe centrum i na autobus, tramwaj czy pociąg w każdym możliwym kierunku idziemy sobie spacerkiem kilka minut.



          Podobnie sprawa przedstawia się, gdy naszą podróż pragniemy odbyć pieszo. Zatrzęsienie sklepów, szkół, urzędów, instytucji publicznych i rozrywki sprawia, że mieszkając tu, właściwie nie potrzebujemy auta. Wprawdzie tereny zielone nie są tak ogromne jak na obrzeżach miasta, ale bardzo blisko znaleźć można różne miejskie place i skwery.

          Mocno trzymam kciuki za sukces ten inwestycji. Wierzę w to, że jeśli sprzedaż się powiedzie, deweloperzy dostrzegą tę niszę i zaczną budować w centrum miasta. Na razie możemy być optymistami, gdyż ponad połowa mieszkań znalazła już swoich nabywców, a budowa jeszcze trwa. Nie wiem, czy dla kogoś taka opinia okaże się ważna, ale dodam, że Opolska 17 to jedyna inwestycja mieszkaniowa z rynku pierwotnego w Katowicach, w której byłbym skłonny kupić mieszkanie.

Okolica: 9/10
Architektura: 8/10
Zagospodarowanie działki: 10/10
Dostępność piesza: 10/10
Dostępność komunikacją publiczną: 10/10
Dostępność autem: 9/10



          Słowem zakończenia - uprzedzam ewentualne pytania: żaden deweloper nie płacił mi za ten artykuł oraz za chwalenie lub krytykowanie poszczególnych inwestycji. Wszystkie zawarte w nim opinie są moimi subiektywnymi spostrzeżeniami, jednak popartymi wiedzą z zakresu urbanistyki, transportu oraz po troszku z socjologii i architektury. Mam nadzieję, że byłem wystarczająco obiektywny, a wszelkie zachwyty i żale odpowiednio wyargumentowałem.