czwartek, 9 lutego 2012

Objawienie w KZK-GOP

          Jak napisałem przed kilkoma dniami, udziałem KZK GOP stał się niebywały sukces jakim jest wprowadzenie taryfy czasowej. Narastające przez lata komplikacje i opory w tej sprawie sprawiały wrażenie, że jest to proces skomplikowany niczym wystrzelenie sondy kosmicznej. Jednak co by nie mówić stało się; mamy taryfę alternatywną – czasową, naturalnym jest więc, że przyjrzymy się naszemu nowemu nabytkowi i porównamy z innymi tego typu rozwiązaniami występującymi w naszym kraju. Daleko szukać nie trzeba, w Tychach takie rozwiązanie działa od lat.

          Jako, że Tychy (MZK) od Katowic (KZK GOP) dzieli dystans niewielki, a trasy komunikacji nieraz się przenikają lub uzupełniają, to i ceny biletów są podobne. Chociaż na trasie, autobusy Tyskie są znacznie szybsze, to jednak KZK narzuca tempo jeśli chodzi o podwyżki cen biletów, a MZK do tych cen dorównuje. Obecnie każdy z przewoźników oferuje bilety w tych samych cenach: 2,80; 3,40; 4,40 jednak za kwotę tę nabywamy zdecydowanie inny produkt. Podczas gdy w Tychach za 2zł i 80 gr. możemy podróżować przez 20 min, na terenie KZK GOP tylko 15 min. Im drożej tym różnice się pogłębiają: za 3,40 w MZK jedziemy 40 min, w KZK jedynie 30, przy najdroższym bilecie czas wynosi odpowiednio 60 i 90 min. Zatem mimo tej samej ceny podróż czasowa z KZK GOP zawsze będzie krótsza o około 1/3 niż z MZK. Do tego Tychy oferują także tzw. taryfę pomarańczową, umożliwiającą przesiadkę na pociąg SKM na trasie Tychy-Katowice.

          Cóż mogło podyktować zarządowi KZK GOP taki a nie inny interwał? Na pewno nie rozmiar obsługiwanego obszaru, gdyż ten, Tychy mają kilkukrotnie mniejszy. Dla porównania MZK obsługuje około 50 linii, KZK około 400. Być może chodziło tu o to, by pasażerowie chętniej korzystali ze starej taryfy strefowej (zależnej od granic miast).

            Nie ma co ukrywać, że 15 min dla naszej komunikacji to nie jest długi czas – mało kto ma tyle szczęścia, że swoją trasę pokonuje szybciej. Jeśli doliczymy do tego spóźnienia, to nawet na krótkich trasach, np. po centrum Katowic, przejazd z przesiadką nie zmieści się w 15 minutach. Dlatego sądzę, że wydłużenie okresu przejazdu na jednym bilecie byłoby bardzo wskazane. Skoro oba przedsiębiorstwa prowadzą tak podobną politykę, to i w tej dziedzinie można by zastosować wspólny mianownik. Oczywiście tym wspólnym mianownikiem nie może być równanie do gorszego.

          Do tego przydałyby się bilety krótkiego przejazdu, np. na 5 lub 10 minut. Cena takiego biletu mogłaby być odpowiednio niższa, np. 1zł i 2zł. Dzięki temu osoby chcące przejechać tylko jeden czy dwa przystanki chętniej kupowałyby bilety. Obecnie, jeśli na taką podróż trzeba wydać 2,80 zł, większość pasażerów jedzie „na gapę”, a KZK GOP na tym traci.

          Tymczasem w drodze jest już kolejna podwyżka cen biletów. Pojawi się stosunkowo szybko, w kwietniu, czyli osiem miesięcy po poprzedniej. Na stronie gazeta.pl przedstawiono dokładne porównanie cen. Dla przykładu, cena biletu miesięcznego na jedno miasto wzrośnie o 22 zł: z 94 na 116 zł. Średnio podwyżka wyniesie 7%, czyli dokładnie tyle samo ile poprzednia z sierpnia.

          Dalej czytamy, że ciągle spada liczba pasażerów i w ciągu ostatnich trzech lat spadła o 12%. Moim zdaniem spadek ten należy uznać za spory sukces, gdyż przy obecnej, antypasażerskiej polityce KZK GOP, sukcesem jest, że w ogóle ktokolwiek korzysta z ich usług, a taryfa czasowa, mimo iż bardzo potrzebna, na pewno sytuacji znacznie nie poprawi. Już teraz komunikacją zbiorową podróżują głównie emeryci i uczniowie. Jednak tym pierwszym są odbierane zniżki, drudzy najszybciej jak mogą przesiadają się do własnych aut. Jeśli dodamy do tego starzenie społeczeństwa i podnoszenie wieku emerytalnego okaże się, że wierna klientela znika niczym śnieg na wiosnę. Lecz widzę w tym wszystkim jeden pozytyw: na pewno znajdą się osoby zadowolone z usług świadczonych przez KZK GOP. Będą to pracownicy zarządu tej spółki, w końcu ich nowe limuzyny są coraz wygodniejsze, a jazda nimi znacznie tańsza niż na GOP-owym bilecie.

Po więcej informacji na ten temat, zapraszam na forum GKW24.pl

2 komentarze:

  1. Fajna analiza, szkoda ze wnioski oderwane od rzeczywistości. Ilosc linii nie musi sie równać wozokilometrom(to po a). Skoro KZK ma wiecej linii do obsluzenia to w takim razie na zdrowy rozum zblizona cena do malego MZK wydaje sie nie tylko atrakcyjna a nawet promocyjna - nalezy wziac pod uwage ilosc sprzetu i ludzi(i to nie z KZK GOP a zatrudnionych u przewoznikow) niezbednych do obsluzenia takiego ruchu.
    Jedyne z czym sie moge zgodzic to podwyzki cen biletow (choc tez nie w 100%). Nie wiem czy masz samochod i zdajesz sobie sprawe ile tygodniowo drozeje paliwo...? Busy na powietrze nie jezdza. Ceny biletow mogly by byc relatywnie nizsze pod warunkiem zwiekszenia(kilkukrotnie) kary za przejazd bez biletu ale jednoczesnie ze zwiekszeniem mozliwosci egzekucji tych kar tzn. np. tak jak robi to urzad skarbowy.
    To tyle z mojej strony.
    Pozdrawiam,
    Pasazer.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie jest tak, że w przeliczeniu na sztukę, to większy ma taniej. Dlatego właśnie powstają duże koncerny a małe chcą się rozwijać. Jeśli byłoby na odwrót, to rozwiązaniem byłoby podzielić KZK GOP na mniejsze (tańsze) przedsiębiorstwa.

    Owszem paliwo drożeje, ale nie można tym wszystkiego tłumaczyć. Na forum, do którego podałem link jest przykład z Wiednia, w którym bilety komunikacji zbiorowej mocno potaniały by zachęcić pasażerów.

    A zupełnie na marginesie, powinna być ograniczana liczba autobusów, na rzecz pociągów i nowych linii tramwajowych, wtedy system byłby nie tylko znacznie szybszy i wydajniejszy, ale i mniej czuły na ceny paliwa.

    To tak w skrócie, bo na temat naszej komunikacji zbiorowej mógłbym pisać przez cały rok i tematu nie wyczerpać ;-)

    OdpowiedzUsuń